niedziela, 16 października 2011

...cd...

Historii ciąg dalszy...
niezbyt chronologicznie ale motocykl, którym zrobiłem najwięcej kilometrów w sezonie było Suzuki GSX-F 600, rocznik '97... ponad 30tys. km. w rok, wtedy to dopiero byłem napalony na jazdę ;)
pozdzierane czubki butów i pozamykane opony to była narmalka ;), niestety zdjęcia nie mam ale motocykl był całkiem ładny- cały czarny z kpl. wydechem micron'a...
potem był DR 800 BIG..
od razu po kupieniu zrobiłem z niego supermoto, warto było ;),
następna była HUSQVARNA TE 610, pierwsze prawdziwe hard enduro

to był sprzęt! mega moment obrotowy a po przesiadce z BIGa super lekki motocykl! na kole do piątego biegu ;)
po HUSCE był KTM SX 400

i moja ukochana "cegła" w tle ;)
KTMa zamieniłem na  CRFę 250 i tak mi do dziś zostało :)

w międzyczasie "popełniłem" kilka motocykli "dla ludzi":
supermoto na ramie XT 600, silnik KLR 650..



YAMAHA R6 street
KLE 500 supermoto


no i jeden z ważniejszych- diesel
oczywiście równolegle do motocykli enduro/cross miałem i mam również szosowe sprzęty-
DUCATI ST2 było- genialny motocykl
aktualnie śmigam CAGIVĄ ELEFANT 750

może nie wygląda za najlepiej ale była odbudowana od zera co do ostatniej śrubki,
na wiosnę będzie polakierowana na biało- replika lucky explorer stanie na dużych kołach 18/21 cali i dostanie wtrysk paliwa,
pod kocykiem stoi sobie jeszcze GILERA GIUBILEO 98 z roku '59

poza zbiornikiem odbudowana w całości,
ostatni motocykl który zamieszkał w garażu to BMW R1150RT

jeszcze nie do końca w komplecie ale już jeździ i cieszy :) genialny motocykl, wacham się czy nie sprzedać wszystkiego co mam i jej sobie nie zostawić...i nie spędzić przyszłych wakacji w siodle...
jest jeszcze jeden motocykl, którego przywracam do życia już drugi rok, niestety zawsze brak czasu i kasy- CAGIVA ALAZZURRA 650

jest szansa, że jeszcze w tym rku odpali...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz