Mocno zabytkowy jak na enduro (lata70-te) i mocno niekompletny, w zasadzie kupka złomu na kołach...
Oczywiście zdjęć sprzed remontu nie mam ale zbyt wesoło to on nie wyglądał ;)
Największy problem był brak silnika, na szczęście w czeluściach garażu znalazło się coś odpowiedniego- silnik od Yamahy DT 250, chłodzony powietrzem, rownie leciwy co i sam KTM ;)
Na pierwszy rzut oka wygląda to bardzo prosto- zrobić nowe uchwyty i silnik siedzi, jednak to nie był motocykl który miał tylko wyglądać ale jeszcze dobrze jeździć! Okazało się, że np. oś wahacza jest za wysoko...jednak udało się zmieścić silnik w ramę i to tak, że wyglądało to jak fabryczna hybryda :) Sam silnik był też troszkę "dłubnięty"- większy gaźnik dell'orto, iskrownik motoplat i kilka drobiazgów, jak na swoje lata sprzęt poruszał się bardzo żwawo:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz